Czasami pokonanie w zasadzie krótkiej drogi trwa wieczność. Przejście przez most bywa trudne. Ale dopóki nie znajdziemy się po drugiej stronie, nie wiemy, co na nas tam czeka. A ten „most” to tak naprawdę zmiana, to rozwój, to droga, którą chcemy pokonać, ale często zamiast zrobić ten krok, cofamy się na bezpieczny ląd, bo ... właśnie... pozornie jest on bezpieczny. Ale tylko pozornie. Bo brak bodźców, brak marzeń, aspiracji czy choćby planów, nawet tych malutkich powoduje stagnację nie tylko mentalną ale i emocjonalną. Generalnie do kitu. Z pewnością każdy z nas ma przed oczami taki „most”, który chciałby pokonać... To zupełnie normalne. To może być cel zawodowy albo marzenie, które nosimy ze sobą od dziecka. To może być szaleństwo, które nas pociąga lub po prostu dieta, na którą nie możemy przejść od lat albo chęć wyrwania się z niekorzystnej sytuacji, która nas oplata jak bluszcz. Zrobienie pierwszego kroku, zbadanie gruntu, jest najtrudniejszym zadaniem. Ale gdy się o
O emigracji, podróżach, sensie i wątpliwościach...