Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2019

"Chcę wyjechać", czyli jak się za to zabrać.

Jeśli marzycie o tym, aby przeprowadzić się zagranicę, niezależnie od tego, gdzie miałoby to być, najważniejsze jest, abyście byli tego pewni.  Postaram się w najważniejszych punktach opisać, na co powinniście zwrócić uwagę, co jest ważne, o czym nie można zapomnieć.  Po pierwsze powinniście zadać sobie pytanie: Dlaczego chcę wyjechać? Co mnie ku temu pcha? Czy jest to chęć poznania nowego, nieznanego? Czy jest to kwestia czysto zarobkowa?  Czy mam za sobą trudną historię i chciałbym zacząć nowe życie? A może jestem sam i chciałbym zacząć budować życie w innym kraju? Może jest to chęć przeżycia przygody? A może... nie wiem, dlaczego...? 1. Rozpoznane potrzeb. Pierwszym krokiem powinno być rozpoznanie własnych potrzeb i pragnień. Co motywuje mnie do tego, by wyjechać? Dlaczego o tym w ogóle myślę? Dlaczego tego chcę?  Dlaczego jest to tak ważne? Tylko, gdy będziecie znali ten powód, będziecie potrafili pokierować swoim losem w odpowiedni sposób. Już tłumaczę na przykł

O tolerancji

Napisałam tytuł... i się zawahałam... pisać dalej? Czy może lepiej nie? To temat dosyć drażliwy w ostatnim czasie.  I pomyślałam sobie, jak strasznie to wszystko się potoczyło, że hasło "tolerancja" stało się tak problematyczne i stało się zarzewiem konfliktów. Przerażające.  Ale na początek chciałabym się odwołać do samego znaczenia słowa "tolerancja" . Czy wiemy, co to w ogóle oznacza? Słownik PWN podaje, że tolerancja to:  "poszanowanie poglądów, zachowań i wyglądu innych ludzi " . Kiepskie wytłumaczenie... Ale etymologię sprawdziłam też, a co ;)  Tolerancja pochodzi od łacińskiego 'tolerare' - czyli ' wytrzymywać', 'znosić z trudem', 'przecierpieć' . I tu już bardziej się nam temat klaruje.  Postanowiłam napisać na ten temat kilka słów, ponieważ dostrzegam w naszej przestrzeni publicznej dramatyczny wręcz niedobór składnika potrzebnego do sprawnego funkcjonowania nowoczesnego społeczeństwa, którym wła

High life i ciemna strona mocy

Jest taki fenomen emigranta odwiedzającego rodzinę, przyjaciół, generalnie swój rodzimy kraj. Po prostu full opcja, wraca bohater, matka gotuje bigos, kupuje ogórki kiszone (bo "tam" ciężko znaleźć), dzwonią telefony. Jezusie słodki... wraca gwiazda. (Mam nadzieję, że łapiecie konwencję). Trochę to śmieszne i trochę to straszne... A często bywa i tak, że ów bohater naprawdę wchodzi w rolę - to już mamy cyrk pełną parą. Ale nie o tym chciałam mówić. To temat na osobny tekst. Chciałam się skupić na tym aspekcie, który dla innych być może nie jest tak widoczny. Za tą "full opcją" kryje się niejednokrotnie jedno wielkie zwątpienie. Ciężka praca. Tęsknota. Nie high life tylko raczej "ojej... czy dam radę"..., "ojej, nie mam pojęcia jak to, gdzie to...". I z tym musisz sobie jakoś poradzić.  Myślę, że każdy, kto przeżył choć kilka miesięcy za granicą, nie mówiąc już o latach, miał momenty zwątpienia i trudnych chwil. Opowiem Wam, jak to był

Moje miejsca

Aby opisać moją przestrzeń życiową, musiałabym posunąć się do niezbyt trafnego określenia, że żyję "w trójkącie" . A trójkąt ten rozciąga się między Greifswaldem, Wrześnią i Hannoverem. Kurczę...w sumie nawet na mapie wychodzi trójkąt ;) Ale do rzeczy. Każde z tym miejsc jest dla mnie ważne. I w każdym czuję się jak w domu, chociaż nie tak samo. Dzisiaj chciałabym się skupić na Greifswaldzie. Kiedy w mojej głowie zakiełkowała myśl o wyjeździe, Greifswald nawet przez myśl mi nie przeszedł. Usilnie starałam się przeprowadzić do Hannoveru. Głównie ze względów prywatnych, choć Hannover jako miasto pokochałam od pierwszej chwili. Ale kiedy po miesiącach poszukiwań pracy i mieszkania (pracę dostałam, mieszkanie...nie) nadeszło zniechęcenie i wizja... to trudno... szukałam i nic. Nagle natrafiłam na ogłoszenie o pracę w Greifswaldzie. Początkowo lokalizacja wydawała mi się nie po drodze... ale praca wspaniała. Co robić...? Pojechałam! I to była najlepsza decyzja, jaką m

Pierwszy krok

Podobno najciężej zrobić pierwszy krok. Wyjść poza strefę komfortu. I w sumie to prawda. Wielu ludzi marzy o nowym życiu, rzuca hasła "ahoj przygodo, spróbujemy za granicą" (gdziekolwiek by to było, cokolwiek bym robił). I faktycznie robią ten krok. Wyjeżdżają. Ale z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że większość z tych "ahoj" wraca do kraju lub zostaje zagranicą ale nie integruje się ze społeczeństwem, w którym żyją. Piszę cały czas"oni" a w zasadzie jestem jedną z nich... ja też należę do grupy emigrantów, która kiedyś powiedziała sobie to znaczące "ahoj". Ale ciekawym tematem jest dla mnie właśnie kwestia integracji w nowym otoczeniu. W nowej kulturze. Bo to nie jest tak, że przeczytam przewodnik, jadę i bum! Stało się! Jestem jednym z nich. Nie, nie... Tak to nie działa. Pewnie każdy z Was słyszał o Iceberg theory. To, co widzimy, to zachowanie, konkretne działanie, reakcja. Ale co kryje się pod wodą...co motywuje do takiej

Najpierw się poznajmy

Witajcie! Długo myślałam nad tym, czy w ogóle rozpocząć prowadzenie bloga. Dlaczego? Dziś każdy może go prowadzić, pisać o czym zechce i zastanawiałam się nad tym, czy mogę do tego ogromu wiadomości dołożyć jeszcze swoją cegiełkę... I czy ktoś będzie to w ogóle chciał czytać? Chciałam się z Wami podzielić moimi przeżyciami i przemyśleniami z perspektywy trzydziestoparoletniej kobiety, która postanowiła żyć poza naszą piękną Polską i która zakochała się w świecie :) Podróże to moja nawet nie pasja, a raczej sposób na życie. Przy czym nie znajdziecie tu (jeszcze) relacji z bardzo odległych zakątków świata...ani luksusowych podróży all.... Staram się odkrywać piękno wokół mnie, korzystać z dobrodziejstwa taniego podróżowania. Ale jeszcze się nawet nie przedstawiłam - Mam na imię Iga, pochodzę z Wrześni - wspaniałego miasteczka w okolicach Poznania. Jestem germanistką i hispanistką, która po latach pracy w szkole i szkołach językowych zdała sobie sprawę z tego, że pragnie od ż