Aby opisać moją przestrzeń życiową, musiałabym posunąć się do niezbyt trafnego określenia, że żyję "w trójkącie" . A trójkąt ten rozciąga się między Greifswaldem, Wrześnią i Hannoverem. Kurczę...w sumie nawet na mapie wychodzi trójkąt ;) Ale do rzeczy.
Każde z tym miejsc jest dla mnie ważne. I w każdym czuję się jak w domu, chociaż nie tak samo.
Dzisiaj chciałabym się skupić na Greifswaldzie.
Kiedy w mojej głowie zakiełkowała myśl o wyjeździe, Greifswald nawet przez myśl mi nie przeszedł. Usilnie starałam się przeprowadzić do Hannoveru.
Głównie ze względów prywatnych, choć Hannover jako miasto pokochałam od pierwszej chwili. Ale kiedy po miesiącach poszukiwań pracy i mieszkania (pracę dostałam, mieszkanie...nie) nadeszło zniechęcenie i wizja... to trudno... szukałam i nic. Nagle natrafiłam na ogłoszenie o pracę w Greifswaldzie. Początkowo lokalizacja wydawała mi się nie po drodze... ale praca wspaniała.
Co robić...? Pojechałam! I to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Uwierzcie...
Co jest tu tak szczególnego? Natura! Morze! Mewy! Jak one mi rano śpiewają pod oknem, to już się budzę z uśmiechem na twarzy.
W Wielkopolsce tego nie miałam. Co najwyżej wróble i wrony. Te ćwierkają i kraczą, ale mewy wydają zupełnie inny dźwięk. I niezmiennie mnie to zachwyca.
Jezu, jak cudownie :)
Poza tym powietrze - czyste, świeże, rześkie. Oddycham lepiej, nie ma smogu. Jadę rowerem do pracy i delektuję się porannym wiatrem...błogostan, mówię Wam.
A jak mam wolną chwilę...zobaczcie sami:
Hafengelände
Wieck, zachód słońca
Greifswald, Wieck
Niedaleko Greifswaldu (ok 15km) znajduje się Lubmin. To taka wioseczka nadmorska, jednak bardzo urokliwa. Wprawdzie ostatnio przeżyłyśmy tu z koleżanką atak mewy. Szalone ptaszysko czaiło się na pachnącego obwarzanka i krążyło nad nami jak sęp aż kilka razy rzuciło się na nas, co nie było już aż tak wesołe. Był to na szczęście jedyny taki incydent w całej historii ;) A tak poważnie... uwielbiam tu być.
Lubmin, Lipiec 2019
Wiosną, gdy życie powoli się budzi
Szuwary ;)
Bardzo blisko jest też Rugia - przepiękna wyspa, na którą zabiorę każdego, kto do mnie przyjedzie...Moje serce skradł Kap Arkona. Najbardziej na północ wysunięty skrawek wyspy.
Charakterystyczne dla niego klify, urwiska i wybrzeże z muszelek (serio... idziesz, a pod nogami masz tylko muszelki...) robią wrażenie. Stajesz na klifie i widzisz bezkres morza... niepowtarzalne uczucie. Tak... to chyba moje ulubione miejsce. Ale Rugii poświęcę osoby wpis...
Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie!
A gdzie Wy mieszkacie? Czym możecie się podzielić? Jakie ciekawe zakątki znajdują się u Was?
Komentarze
Prześlij komentarz