Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2020

Co daje mi energię, czyli kilka słów o pracy.

  Praca z osobami z biografią migracyjną jest najwspanialszą rzeczą, która w ostatnich latach mogła mi się przytrafić. Jako, że sama jestem emigrantką, czuję się mocno związana z osobami, którymi się opiekuję. Rozumiem ich obawy, trudności, z którymi muszą się na co dzień mierzyć. Sama z wieloma się musiałam zmierzyć. Mój wyjazd do Niemiec był jednak świadomą decyzją – moją osobistą decyzją- niewymuszoną przez inne okoliczności losu. Większość moich ludzi przyjechała do Niemiec dlatego, że nie miała innego wyboru. Prześladowania polityczne, zagrożenie życia, wojna, prześladowania religijne, skrajna bieda. Niemcy stały się ich bezpiecznym portem, w którym mogą w miarę spokojnie żyć. W którym mają dach nad głową i noce wolne od bombardowań. Ochronę prawną. Zakaz przemocy fizycznej. Zawsze, gdy witam nową grupę lub poznają nową osobę, która zjawia się u mnie na doradztwie, mówię, że pochodzę z Polski. Że tak, jak i oni jestem osobą, która w Niemczech musiała zbudować swoje życie od nowa.

Związki międzykulturowe. W rozkroku między dwoma światami.

Na temat związków interkulturowych napisano już dużo. Co jest niezaprzeczalne i też pierwsze przychodzi na myśl, to to, że nie jest łatwo taki związek zbudować. A jeszcze trudniej utrzymać. Dzisiaj chciałabym się podzielić z Wami swoimi doświadczeniami i przemyśleniami na ten właśnie temat, ponieważ sama żyję w takim „rozkroku” między dwoma kulturami – między dwoma światami. 1. Język Władanie tym samym językiem jest warunkiem, bez którego związek się przetrwa. I nie jest ważne, czy będziemy rozmawiać w swoim języku ojczystym , czy w języku drugiej połówki. A nawet znam pary, które posługują się „trzecim” językiem, bo żadna ze stron nie opanowała języka swojego partnera. Ważne, żeby znaleźć język, w którym można wyrazić jak najwięcej. Związki monokulturowe walczą z niedomówieniami i nieporozumieniami, a co dopiero pary, które władają innymi językami? Nasz polsko-niemiecki mikroświat również boryka się z tym problemem. Rozmawiamy tylko po niemiecku. Jednak czasami, gdy się zdenerwuję,

Wszystko można wytuptać, czyli o sile przetrwania

  Co decyduje o tym, że osiągamy w życiu swoje cele? Co decyduje o tym, gdzie jesteśmy? Co decyduje o tym, czy jesteśmy szczęśliwi i spełnieni? Przypadek? Los? Inni ludzie? My sami...? Osobiście twierdzę, że to MY sami w znacznej mierze decydujemy o tym, gdzie jesteśmy. Do tego oczywiście potrzebna jest szczypta szczęścia – tym nigdy nie można gardzić ;) Ale w znacznej mierze to nasza postawa, determinacja i przede wszystkim otwartość na nowe i na ludzi, których spotykamy na swojej drodze. W swojej pracy spotykam na co dzień bardzo dobrze wykształconych ludzi, którzy z jakiś powodów tkwią w tym samym punkcie od lat, niektórzy już rozpoczęli taniec raka, robiąc malutkie kroki w tył. Ale są i tacy, którzy wiedzą, co potrafią i mimo pobytu w obcym jeszcze kraju postanowili walczyć o swoją przyszłość i prą do przodu jak taran. Smutny jest fakt, że ci, którzy z różnych przyczyn wyemigrowali do Niemiec, mimo wspaniałego wykształcenia tutaj są tak naprawdę nikim. Wielu sądzi, że Niemcy do Eld

Budowanie mostów.

Czasami pokonanie w zasadzie krótkiej drogi trwa wieczność. Przejście przez most bywa trudne. Ale dopóki nie znajdziemy się po drugiej stronie, nie wiemy, co na nas tam czeka. A ten „most” to tak naprawdę zmiana, to rozwój, to droga, którą chcemy pokonać, ale często zamiast zrobić ten krok, cofamy się na bezpieczny ląd, bo ... właśnie... pozornie jest on bezpieczny. Ale tylko pozornie. Bo brak bodźców, brak marzeń, aspiracji czy choćby planów, nawet tych malutkich powoduje stagnację nie tylko mentalną ale i emocjonalną. Generalnie do kitu. Z pewnością każdy z nas ma przed oczami taki „most”, który chciałby pokonać... To zupełnie normalne. To może być cel zawodowy albo marzenie, które nosimy ze sobą od dziecka. To może być szaleństwo, które nas pociąga lub po prostu dieta, na którą nie możemy przejść od lat albo chęć wyrwania się z niekorzystnej sytuacji, która nas oplata jak bluszcz. Zrobienie pierwszego kroku, zbadanie gruntu, jest najtrudniejszym zadaniem. Ale gdy się o

Doktor w pieluchach, NBA w przedszkolu. O nieudanej emigracji.

Cały czas piszę o tym, jak to fajnie się rozwijać, jak wiele możliwości daje emigracja, że mimo wszelkich trudności... warto. I oczywiście tak jest. Tak TEŻ jest. Lecz dziś chciałam wygrzebać na światło dzienne inną stronę medalu. O niej też trzeba powiedzieć. O niej też trzeba rozmawiać. Emigracja nie zawsze ma sens. Czasami jest po prostu skokiem do basenu bez wody. Jak wiadomo, motywacje są różne. Czasami pogoń za niespełnionymi marzeniami, chęć lepszego życia dla siebie i dzieci. Niekiedy finanse czy ucieczka przed nieszczęśliwym życiem. Czasami miłość... Rodzina? Czasami jednak jest to świadome i zdecydowane „TAK” dla innego życia....Tak można by wymieniać. Ale wyjazd nie zawsze ma sens. Wyjazd bez znajomości języka, rynku pracy czy nawet kodu kulturowego może przekształcić się w koszmar i udrękę i to zupełnie niepotrzebną. Doktor w pieluchach, NBA w przedszkolu Chyba najmocniejszy przykład nieudanej emigracji, z którym do tej pory się spotkałam, to pew

Dążenie do celu – determinacja i siła woli.

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest, że jedni stawiają sobie cele i za chwilę ten cel osiągają a inni latami tkwią w tym samym punkcie, mimo usilnych prób zmiany? Prawie każdy z nas ma jakieś marzenia, cele, które chciałby osiągnąć, ale jak tak się rozejrzymy dookoła, to większość ludzi poprzestaje właśnie na tych wizjach „Ale bym chciał/-a zrobić to czy tamto...”. Dlaczego tak jest? I co ostatecznie decyduje o tym, że niektórzy osiągają swoje cele czy nawet wielkie marzenia? A inni nie. Wytrwałość Takim chyba najbardziej obrazowym przykładem są postanowienia noworoczne, które wraz z końcem stycznia jakoś się rozmywają, tracą na sile, aż w końcu znikają w otchłani zapomnienia. Wytrwałość – to słowo klucz. Zmiany nie przyjdą wraz z machnięciem czarodziejską różdżką. Do tego potrzeba czasu. Potrzeba cierpliwości. Tematem tym zajmuję się również psychologia. Badania wskazują na to, że bardzo ważną rolę odgrywa sposób ujmowania celu (Bandura 1989, Emmons 1996, Higgin

Bycie jeszcze bardziej oddalonym niż daleko. Czyli co przeżywa emigrant, a czego może nie wiesz.

Chciałam Wam dziś powiedzieć o sprawach, które przeżywa wiele osób żyjących na emigracji, ale które na pierwszy rzut oka nie są może tak oczywiste i widoczne. Emigracja jest często kwestią dobrowolnego wyboru, dlatego chciałam się skupić dziś właśnie na takim rozumieniu emigracji. Więzi Po jakimś czasie okazuje się, że znajomi, których miałeś, znikają. Więzi się rozluźniają. I nagle zdajesz sobie sprawę z tego, jak niewielu ludzi, mimo odległości, nadal jest z tobą. Oczywiście to wymaga starań obu stron. Nowe miejsce daje też nowe znajomości, tworzy nowe więzi. Ale to przejście.. nie jest łatwe. Ty się zmieniasz i obraz ciebie się zmienia. A relacje, które wcześniej miałeś, nie zawsze już do siebie pasują. Tematy się rozjeżdżają. Punkty ciężkości inne. Punkt widzenia świata i priorytety. I to nie jest działanie, które planujesz. To się po prostu dzieje. Bo te drogi się rozjeżdżają. Czy chcesz czy nie... Co jest w tym wszystkim dobre i nad wyraz pozytywne to

Jak wygląda rasizm i ksenofobia w mediach społecznościowych

Media społecznościowe zdają się rządzić swoimi prawami. Do pewnego momentu wierzyłam w to, że ludzie korzystają z nich w sposób do nich przeznaczony... Nic bardziej mylnego! Należę do kilku grup na Facebooku , ponieważ sądziłam, że znajdę tu źródło informacji i wsparcia. Jak bardzo się myliłam! Ostatnio postanowiłam zrobić print screeny z pewnej rozmowy... i cały czas zastanawiam się nad tym, czy nie zgłosić tego do Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych... Rozmowa wywiązała się wskutek oferty pracy. Jakie były komentarze? Kilka przykładów. Cytaty (pisownia oryginalna, cytuję wypowiedzi): 1 " (...) w związku z tym, że zamknięte szkoły i uczelnie to padła nawet taka propozycja żeby młodzież zatrudnić, przy czym ciapaki na socjal siedzą i nawet im ne w głowie szparagi, a głupki niemcy będą kosztem swoich dzieci nierobów utrzymywać... oj brakuje gitlera" 2. "Brudas zawsze pozostanie brudasem" 3."D

Wyluzuj, inni mają gorzej

Wiecie, od kilku dni męczy mnie myśl, że z powodu kryzysu, który właśnie przeżywamy, będę musiała zrezygnować z domu, który udało mi się znaleźć i wynająć.  W ostatnim czasie żyłam z motylami w brzuchu, przeprowadzka do pięknego domu za miastem... wow, lepiej się nie da, wszystko tak, jak sobie wymarzyłam , po prostu ekstaza! I nagle przyfrunął wirus. I nagle w pracy zwolnienia. I nagle mamy 60% pensji. I nagle nie wiem, czy mnie stać na ten dom. Bo jeśli to potrwa dwa, trzy miesiące, to ok... Ale jak dłużej..?  A jak mnie też zwolnią..? A w ogóle, jak się przeprowadzę, skoro nic nie działa? Kto mi te wszystkie meble przewiezie? Wokół same pytania i nikt nie jest w stanie na nie odpowiedzieć jednoznacznie. A tego wszyscy potrzebują.  W Polsce jeszcze super W Polsce sytuacja jest jeszcze bardzo dobra. Mało zachorowań, wszystko jest dostępne. W Niemczech jest ciężko. Ale jeszcze ciężej jest w Hiszpanii. Dziś rozmawiałam ze znajomymi. Pracują w branży turystycznej....ni

Piękno różnorodności

Chciałabym podzielić się dziś z Wami swoimi ostatnimi doświadczeniami. Niektórzy Z was pewnie wiedzą, że przeprowadziłam się do Hannoveru i zaczęłam pracować tutaj jako coach. Oczywiście w pierwszych dniach pracy zawsze towarzyszy człowiekowi stres przed "nowym', ale muszę Wam powiedzieć, że u mnie minął on dosyć szybko. Mam ogromne szczęście pracować z ludźmi z wielu zakątków świata. Będąc w pracy codziennie odbywam inną podróż. Odkrywam nowe lądy. Nowe języki. Odkrywam, że to, co dla mnie było oczywiste, wcale nie jest OBIEKTYWNIE OCZYWISTE. Z jednej strony to ja jestem nauczycielem i coachem - z drugiej strony jednak, to moi uczestnicy mnie wzbogacają i rozwijają,uczą każdego dnia czegoś nowego. Taka synergia... Znalazłam się we wspaniałym miejscu. Tutaj każdy jest równy. Niezależnie od pochodzenia, od języka, jakim włada, od koloru skóry czy wyznania. SZACUNEK pisany jest tu wielką literą. TOLERANCJA to coś tak oczywistego, że jak można o tym mówić w ogóle...?

"Mocne przeżycia".. czyli o rozmowach z uchodźcami.

Tak do końca nie wiem, czy potrafię opisać to, czego doświadczam w ostatnich dniach. Czy znajdę odpowiednie słowa... Bo czasami łatwiej milczeć. Mimo wszystko spróbuję, ponieważ sądzę, że to ważny temat. I ważny również dla mnie osobiście.  Niedawno zaczęłam nową pracę. Pracę, która zaskoczyła mnie pod wieloma względami - po pierwsze tym, że pierwszego dnia dowiedziałam się, że zakres moich obowiązków będzie zgoła inny, niż wynikałoby to z rozmowy kwalifikacyjnej. No nic... z nauczycielki stałam się coachem na pełen etat. Języka uczę nadal, jednak jest to w sumie margines. Wrzucona na głęboką wodę, nie byłam przygotowana na to, co mnie spotka. I mówię to bez wartościowania "dobre - złe", absolutnie. Raczej stworzyłabym pojęcie "wspaniałe, lecz trudne".  Ale o co chodzi? Pracuję jako Jobcoach z osobami z tłem migracyjnym. Mówiąc po naszemu - z ludźmi z całego świata, którzy znaleźli się w Niemczech i nie potrafią się odnaleźć w nowej rzeczywistości.

W takie dni słucham Sade...

Czasami są takie dni, w których radość i ekscytacja mieszają się ze smutkiem i przejmującym poczuciem, że to nie tak miało być. W takie dni włączam sobie Sade i płaczemy razem. Tak, dla oczyszczenia ducha. Wiecie, siedzę właśnie w warunkach niemalże polowych w moim nowym mieszkaniu - już w Hannoverze. Odebrałam dziś klucze, weszłam do mieszkania, jeszcze w zasadzie pustego, i zaczęłam się rozglądać. I jedyne, co z moich ust było w stanie wyjść, to jakże wiele mówiące "o kurczę*" (*wersja oficjalna, po liftingu ;) ). Sprzątałam do ok. 22.00, po czym sił już nie starczyło. Ale przyjechał mój Rycerz, na odsiecz z pomocą. Po przekroczeniu progu, powiedział dokładnie to samo, tylko po niemiecku. Natomiast kwestia szmatek, gąbek i innych płynów czyszczących mimo wszystko pozostaje kobiecą broszką... I tak mi się smutno zrobiło. I tak poczułam się w tym wszystkim sama.  Szukanie dziury w całym  Jest już po 2.00 w nocy a ja nie mogę spać. Skanuję ściany i już w głowie

Czułość i wrażliwość - abstrakcyjne pojęcia?

Dzisiejszy świat jest tak szybki i tak cyfrowy, że za nim nie nadążam... Wszędzie ekrany, blaski, dźwięk przychodzącej wiadomości. To jak wyrzut endorfin...piknęło. Chciałoby się rzec "Masz wiadomość" ... Swoją drogą bardzo lubię ten film. To była jeszcze nie ta era... Jak Meg Ryan łączyła się z siecią za pomocą tego charakterystycznego dźwięku z lat dziewięćdziesiątych.  Wydaje mi się, że zbyt dużą wagę przywiązujemy - my, jako społeczeństwo - do mediów. Przede wszystkim mediów społecznościowych.  Ja sama z nich korzystam, oczywiście. I nie sądzę, by było to złe. Ale chodzi mi o pewną miarę... a może o umiar. Jak kto woli. Dzięki mediom społecznościowym poznałam wielu wspaniałych ludzi. Są to wartościowe kontakty, dzięki którym się rozwijam, to kontakty, które pokazały mi niejednokrotnie wspaniałe możliwości.  Ale mam wśród swoich znajomych takie osoby, dla których insta jest wyznacznikiem życia. Ten, czy ta, coś opublikował/a, więc ja jestem teraz jestem zoblig

Za miedzą - niedoceniana część Niemiec

Wreszcie wróciłam! Po grudniowym świętowaniu i hucznym przywitaniu Nowego Roku (Za co Joanno i Dominiko uroczyście i oficjalnie Wam dziękuję ;) ), przyszedł czas, by wrócić do Greifswaldu, na wybrzeże. Bardzo się cieszyłam wracając tu, jednak wiem, że za 4 tygodnie czeka mnie przeprowadzka do Hannoveru. Więc wróciłam na chwilę. I poczułam nostalgię...  Przypominam sobie wszystko, począwszy od momentu przyjazdu. I dochodzę bardzo szybko do konkluzji, że był to okres nad wyraz bogaty w doświadczenia i w zasadzie same dobre i piękne przeżycia. Chodzę po swoim małym mieszkanku i zastanawiam się, skąd się tu wzięło nagle tyle klamotów. Niby się pakuję, niby jakoś nie...Panuje ogólny chaos, a przecież muszę skupić się jeszcze na pracy! Jak przeżyć ten miesiąc...? Ale wiecie co, mając to szczęście mieszkania od jakiegoś czasu w Mecklenburg-Vorpommern, dochodzę do wniosku, że region ten jest totalnie nieodkryty. Mimo że na wybrzeżu, pozostał nietknięty komercją. Jest tu przepięnie i