Na temat związków interkulturowych napisano już dużo. Co jest niezaprzeczalne i też pierwsze przychodzi na myśl, to to, że nie jest łatwo taki związek zbudować. A jeszcze trudniej utrzymać. Dzisiaj chciałabym się podzielić z Wami swoimi doświadczeniami i przemyśleniami na ten właśnie temat, ponieważ sama żyję w takim „rozkroku” między dwoma kulturami – między dwoma światami.
1. Język
Nasz polsko-niemiecki mikroświat również boryka się z tym problemem. Rozmawiamy tylko po niemiecku. Jednak czasami, gdy się zdenerwuję, to mówię do siebie po polsku. Wtedy On* jest wykluczony z tego mojego nieszczęsnego monologu, co w sumie nie jest fajne. Póki co, kluczowe słowa, które opanował, to „dobra, dobra”, i „Tequila chodź” - do kota ;)
Język jest bardzo ważny, bo wszystko można wyrazić skrótami, gestami, ale możliwość wyrażenia głębszych emocji czy przemyśleń jest moim zdaniem kluczowa. Niezależnie w jakim języku.
2. Kultura
Język ściśle związany jest z kulturą. Gdy ja słucham Grzegorz Turnaua, Fisz Emade czy Radio Nowy Świat, on ziewa z nudów. Przeważnie mówi, że brzmi to, jak smutny bełkot. Oczywiście lekko się oburzam ;) Kiedy on dzieli się ze mną kawałkami, które miały wpływ na ukształtowanie Jego osobowości i towarzyszyły Mu przez całe życie, to myślę sobie.... serio???
Ale co nas łączy, to zamiłowanie do historii i muzyki i to jest płaszczyzna, na której zawsze się spotykamy.
3. Kuchnia
Jak krwawiło mi serce, gdy się dowiedziałam, że On nie cierpi zupy ogórkowej! Zupa mojego życia, mojego dzieciństwa. Lek na każdą chorobę. Smak życia. Po prostu. A On mówi, że kwaśna. I że bleee. Mówię dobra. Może botwinka. A On co na to? Buraki? Bleeee. Już mi słabo. Ale rolady. Ufff... Jest ok. Całe szczęście... Rolady zostały zaakceptowane.
Moja reakcja na jego niemieckie specjały jest podobna. Wszystko smażone. Wszędzie mięso. Albo sos. Albo mięso, kapusta i sos. Albo frytki. Albo rzeczy przetworzone pięćset razy. Było ciężko. Były trudne chwile ;) Ale osiągnęliśmy porozumienie i jemy głównie kuchnię śródziemnomorską. Względnie azjatycką. Kompromis ;)
4. Kompromis i akceptacja
W związku międzykulturowym trzeba zawsze z czegoś zrezygnować. Często jest tak, że jedna ze stron musi zrezygnować ze swojej ojczyzny. Trzeba zdecydować, gdzie mieszkać. Trzeba również mówić w tym samym języku, więc i tu trzeba być elastycznym i przede wszystkim pewnym, że w tym właśnie języku jestem w stanie wszystko wyrazić, co chcę. Kwestia religii i świąt jest również punktem, który trzeba wziąć pod uwagę. Jakie święta będziemy obchodzić? Czy w ogóle? Kiedy znaleźć czas dla obu rodzin, bo wiąże się to zawsze z większą lub mniejszą podróżą...
Związki międzykulturowe nie są łatwe. Potrzeba dużo cierpliwości, zrozumienia i przede wszystkim miłości.
Rzeczy, o których napisałam to początek listy, która może zawierać jeszcze wiele punktów. Ale jeśli mnie spytacie, czy warto – powiem zdecydowanie.. TAK!
*On – Torsten, urodzony w Hannoverze. Pedagog. Miłośnik rocka. Kocha mojego kota i lubi prowadzić długie rozmowy na tarasie w świetle księżyca.
Komentarze
Prześlij komentarz