Czasami w życiu jest tak, że trzeba podjąć decyzję, która zaważy na całym naszym życiu. Czasami jest to decyzja bardzo trudna. Wymagająca dużych zmian. Wymagająca odwagi. Niezależnie od tematu... to może być nasz związek, który tkwi w martwym punkcie, to może być nowa przyszłość zawodowa, która wymaga „rzucenia się na matę” - cytując „Ojca Chrzestnego”. To każda decyzja, która wymaga od nas poświęcenia się lub ryzyka bez gwarancji sukcesu.Każdy, kto stanął przed takim wyzwaniem wie, że nie jest to łatwe. I że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, co jest właściwe.
Gdy nadchodzi zmiana...
Każdy, kto nosi się z zamiarem zmiany, jakkolwiek pojętej, ale zmiany, ma w sobie tę iskrę, która mówi, że coś jest nie tak. Że coś trzeba zmienić. Jeśli człowiek marzy o zmianie, to znaczy, że nie jest w obecnym stanie do końca szczęśliwy. Ale czy tej zmiany dokona, zależy tylko on niego...
Zmiana. Opuszczenie bezpiecznego portu, czy sfery komfortu, jakkolwiek to nazwać, nie jest łatwe. To podróż w nieznane. To ryzyko. To wiara w to, że Dobry Los nam pomoże i okoliczności będą nam sprzyjać. Tego nie da się dowieść naukowo. Nikt nie zagwarantuje nam, że tak to właśnie będzie... Ale wiara w dobry przebieg wydarzeń wzmacnia prawdopodobieństwo, że tak właśnie się stanie... Niezależnie od celów, jakie mamy. To daje siłę. Najważniejsze... iść do przodu, ale w tym kierunku, który jest tym wymarzonym.
Postawa otwarta i zamknięta
Jeśli masz cel, nawet taki, który wydaje się nieosiągalny, spróbuj wyobrazić sobie, że go osiągasz. Gdy widzisz siebie TAM, to już połowa sukcesu. Jeśli otworzysz się na te potencjalne możliwości, świat otworzy się przed Tobą. Zaufanie i Wiara to nieodzowne komponenty tego procesu.
Jest wiele osób, które podchodzą do zmian nieufnie. Szukają haków i wymówek. Nawet, jeśli sukces zapuka do ich drzwi, to nie otworzą, bo idzie coś „nieznanego”. Te osoby nie osiągną w życiu tego, co można osiągnąć kierując się Zaufaniem, Intuicją i Dobrem. Nazywam to „szkodliwym przywiązaniem”. Sukces (czyli w moim słowniku spełnienie marzeń) szuka możliwość, porażka wymówek...
Czasami trzeba dać się ponieść fali... zobaczyć, dokąd nas zaniesie. Jeśli podjęliśmy decyzję w zgodzie z naszymi przekonaniami, nie może się zdarzyć nic złego. Wręcz przeciwnie.
Macie doświadczenia w tym temacie, którymi chcecie się podzielić? Czekam z niecierpliwością :)
Praca z osobami z biografią migracyjną jest najwspanialszą rzeczą, która w ostatnich latach mogła mi się przytrafić. Jako, że sama jestem emigrantką, czuję się mocno związana z osobami, którymi się opiekuję. Rozumiem ich obawy, trudności, z którymi muszą się na co dzień mierzyć. Sama z wieloma się musiałam zmierzyć. Mój wyjazd do Niemiec był jednak świadomą decyzją – moją osobistą decyzją- niewymuszoną przez inne okoliczności losu. Większość moich ludzi przyjechała do Niemiec dlatego, że nie miała innego wyboru. Prześladowania polityczne, zagrożenie życia, wojna, prześladowania religijne, skrajna bieda. Niemcy stały się ich bezpiecznym portem, w którym mogą w miarę spokojnie żyć. W którym mają dach nad głową i noce wolne od bombardowań. Ochronę prawną. Zakaz przemocy fizycznej. Zawsze, gdy witam nową grupę lub poznają nową osobę, która zjawia się u mnie na doradztwie, mówię, że pochodzę z Polski. Że tak, jak i oni jestem osobą, która w Niemczech musiała zbudować swoje życie od nowa.
Komentarze
Prześlij komentarz