Zastanawialiście się kiedyś, jak to
jest, że jedni stawiają sobie cele i za chwilę ten cel osiągają
a inni latami tkwią w tym samym punkcie, mimo usilnych prób zmiany?
Prawie każdy z nas ma jakieś
marzenia, cele, które chciałby osiągnąć, ale jak tak się
rozejrzymy dookoła, to większość ludzi poprzestaje właśnie na
tych wizjach „Ale bym chciał/-a zrobić to czy tamto...”.
Dlaczego tak jest? I co ostatecznie decyduje o tym, że niektórzy
osiągają swoje cele czy nawet wielkie marzenia? A inni nie.
Wytrwałość
Takim chyba najbardziej obrazowym
przykładem są postanowienia noworoczne, które wraz z końcem
stycznia jakoś się rozmywają, tracą na sile, aż w końcu znikają
w otchłani zapomnienia. Wytrwałość – to słowo klucz. Zmiany
nie przyjdą wraz z machnięciem czarodziejską różdżką. Do tego
potrzeba czasu. Potrzeba cierpliwości.
Tematem tym zajmuję się również
psychologia. Badania wskazują na to, że bardzo ważną rolę
odgrywa sposób ujmowania celu (Bandura 1989, Emmons 1996, Higgins
2004). Cele zorientowane na osiągnięcie czegoś pozytywnego w
znacznie większym stopniu sprzyjają osiągnięciu tego celu i
związane są z większym stopniem wytrwałości i zaangażowania niż
cele abstrakcyjne lub te, ukierunkowane na negatywny rezultat.
Umiejętność korygowania zachowań
Istnieją także badania, które
pokazują, że większe prawdopodobieństwo osiągnięcia celu
wykazują osoby, które posiadają umiejętność korygowania swojego
sposobu działania na ścieżce do jego osiągnięcia. Mówiąc
prościej: Jeśli widzę, że moje dotychczasowe działania nie
przynoszą rezultatu, to nie wycofuję się rakiem, nie porzucam
swoich planów, tylko szukam nowych dróg. Próbuję inaczej.
Zdolność ta jest również utożsamiana z siłą woli. Więc warto
sobie też zadać pytanie „Jak bardzo tego pragnę? Jak ważne jest
to dla mnie?” A co za tym idzie „Ile jestem w stanie wytrzymać,
aby ten mój wymarzony cel osiągnąć?”. Dlatego tak ważna jest
też umiejętność sformułowania tego planu...by uniknąć
rozczarowania. To naprawdę musi być świadoma decyzja.
Samoocena oraz optymizm vs pesymizm
Większość ludzi ma problem z
przejściem z fazy „planu/marzeń” do „realizacji/działania”.
Także kluczowym wydaje mi się właśnie punkt, kiedy świadomie
podejmujemy decyzję o ruszeniu z miejsca. O podjęciu pierwszego
kroku. O powiedzeniu sobie „Ruszam!”. Bo kiedy zrobi się jeden
krok, to istnieje znacznie większe prawdopodobieństwo, że to
działanie będzie kontynuowane. Oczywiście samo podjęcie działania
nie przesądza jeszcze o tym, czy cel zostanie osiągnięty (bo tu
właśnie działa wytrwałość), jednak prawdopodobieństwo jego
osiągnięcia jest znacznie większe.
Bardzo często ludzie nie dostrzegają
lub ignorują sprzyjające wydarzenia, które mogłyby pomóc w
realizacji celów. Czasami wynika to z lęku przed nowym a czasami ze
zwykłego lenistwa. I tu właśnie pojawia się kwestia
optymistycznego lub pesymistycznego podejścia do realizacji marzeń.
Optymista wykorzysta każdą szansę, doceni każdą podaną rękę,
będzie ufał, że się uda. I częściej mu się faktycznie uda.
Pesymista natomiast będzie podchodził z nieufnością, szukał tzw.
„haka”, będzie próbował się zabezpieczać na milion sposobów,
co w konsekwencji oddali go lub w ogóle uniemożliwi rozwinięcie
się i osiągnięcie wymarzonego celu. Pozostanie on tylko mglistym
obrazem.
Motywacja czyli jak pozostać na ścieżce
Bardzo często, jeśli nie zawsze,
droga do naszych marzeń jest wyboista. Czasami długa, czasami
krótka, czasami ciągnie się latami. Więc jak pozostać na tej
ścieżce? Jak nie zwariować? Jak się nie zniechęcić? Ważne jest
planowanie kolejnych kroków. Konkretnych, małych kroków.
Osiągniesz jeden etap – super! Masz powód do satysfakcji. Udało
ci się. To motywuje. To wzmacnia. To powoduje, że masz ochotę iść
dalej i widzisz sens swoich działań. Przygotowujesz się do
kolejnego kroku. To tak, jak wchodzenie po schodach. Jak pokonasz
połowę i jesteś zmęczony, to większe prawdopodobieństwo, że
mimo zmęczenia wejdziesz na górę, niż się cofniesz na dół. Ale
te kroki muszą być realne. I zaplanowane. Musisz wiedzieć, jak tę
drogę pokonać. Bo to rodzi zadowolenie i motywuje do dalszego
działania. A jeśli sobie wymyślę, że np. chcę otworzyć hotel
na Maderze i tyle – jest to taki ogólny zarys mojego marzenia, bez
poszczególnych kroków, to tak sobie mogę marzyć do końca życia
i pewnie nic z tego nie wyjdzie.
Otaczaj się ludźmi i ufaj im
I ostatni punkt, bardzo zresztą ważny.
Taka metafora: W drodze do marzeń jedzie się czasami prostą drogą,
po której wjeżdżamy na wyboistą wiejską drogę, pełną dziur.
Jakoś leci. Ale potem wąwóz , mostu brak i cóż tu zrobić...
Można by zrezygnować, bo przecież „się nie da”. Ale nawet w
takiej sytuacji warto się rozejrzeć dookoła. Warto pytać. Warto
się zwrócić do nieznajomych. I prawie zawsze spotkamy
niespodziewanie kogoś, kto pomoże. Kto ma rozwiązanie. Kto nas
przez ten „wąwóz” przeprowadzi, kto poda rękę. I to jest
chyba jedna z ważniejszych rzeczy, o których chciałam dziś
powiedzieć. Gdy już mamy na tyle determinacji i siły woli, gdy już
wstąpiliśmy na tę ścieżkę, zawsze będą momenty, gdy będziemy
potrzebowali kontaktów, pomocy innych, wskazówek. I mądrze będzie
z tego skorzystać. I zaufać. I może ta część tej podróży nie
da się sklasyfikować w badania i szablony ale ważnym składnikiem,
który ma wpływ na naszą drogę do marzeń jest to, kogo na tej
drodze spotkamy i czy my sami potrafimy się otworzyć lub nawet sami
szukać ludzi, którzy mogą nam w tej drodze pomóc. Nie bójmy się
pukać do drzwi. Nie bójmy się zapytać. Nie bójmy się poprosić.
Człowiek nie jest samotną wyspą.
Komentarze
Prześlij komentarz