Chciałabym podzielić się dziś z Wami swoimi ostatnimi doświadczeniami.
Niektórzy Z was pewnie wiedzą, że przeprowadziłam się do Hannoveru i zaczęłam pracować tutaj jako coach. Oczywiście w pierwszych dniach pracy zawsze towarzyszy człowiekowi stres przed "nowym', ale muszę Wam powiedzieć, że u mnie minął on dosyć szybko.
Mam ogromne szczęście pracować z ludźmi z wielu zakątków świata. Będąc w pracy codziennie odbywam inną podróż. Odkrywam nowe lądy. Nowe języki. Odkrywam, że to, co dla mnie było oczywiste, wcale nie jest OBIEKTYWNIE OCZYWISTE.
Z jednej strony to ja jestem nauczycielem i coachem - z drugiej strony jednak, to moi uczestnicy mnie wzbogacają i rozwijają,uczą każdego dnia czegoś nowego. Taka synergia...
Znalazłam się we wspaniałym miejscu. Tutaj każdy jest równy. Niezależnie od pochodzenia, od języka, jakim włada, od koloru skóry czy wyznania. SZACUNEK pisany jest tu wielką literą. TOLERANCJA to coś tak oczywistego, że jak można o tym mówić w ogóle...?
INTEGRACJA to codzienna praktyka, lecz nie polega ona na tym, że ktoś ma się dostosować do nas - nie - to my razem dostrajamy fale, by się spotkać w tym samym punkcie. WSPARCIE to nasza codzienność. Tu nikt nikogo nie osądza, nie pyta, dlaczego tak a nie inaczej.
Co ja dostaję od moich "coachees"? Codzienną dawkę uśmiechu, serdeczność. Mini kurs języków różnych. Lekcję kultury i historii. To oni rozwijają we mnie nowy rodzaj wrażliwości. Są moimi oczami na tę część świata, której jeszcze nie odwiedziłam, której nie znam.
W mojej pracy wszyscy są równi. Niezależnie od tego, czy mówią po niemiecku, polsku, angielsku, czy ich językiem jest arabski, kurdyjski czy dari. Razem pijemy herbatę i razem stoimy w kolejce do mikrofali. Jesteśmy równi.
I tak właśnie wyobrażałam sobie integrację. Tak rozumiem solidarność społeczną. Tak wygląda społeczeństwo multikulturowe. I w takim społeczeństwie chcę żyć. Gdzie każdy jest mile widziany. Gdzie każdy jest równy. Niezależnie od tego, gdzie się urodził.
Niektórzy Z was pewnie wiedzą, że przeprowadziłam się do Hannoveru i zaczęłam pracować tutaj jako coach. Oczywiście w pierwszych dniach pracy zawsze towarzyszy człowiekowi stres przed "nowym', ale muszę Wam powiedzieć, że u mnie minął on dosyć szybko.
Mam ogromne szczęście pracować z ludźmi z wielu zakątków świata. Będąc w pracy codziennie odbywam inną podróż. Odkrywam nowe lądy. Nowe języki. Odkrywam, że to, co dla mnie było oczywiste, wcale nie jest OBIEKTYWNIE OCZYWISTE.
Z jednej strony to ja jestem nauczycielem i coachem - z drugiej strony jednak, to moi uczestnicy mnie wzbogacają i rozwijają,uczą każdego dnia czegoś nowego. Taka synergia...
Znalazłam się we wspaniałym miejscu. Tutaj każdy jest równy. Niezależnie od pochodzenia, od języka, jakim włada, od koloru skóry czy wyznania. SZACUNEK pisany jest tu wielką literą. TOLERANCJA to coś tak oczywistego, że jak można o tym mówić w ogóle...?
INTEGRACJA to codzienna praktyka, lecz nie polega ona na tym, że ktoś ma się dostosować do nas - nie - to my razem dostrajamy fale, by się spotkać w tym samym punkcie. WSPARCIE to nasza codzienność. Tu nikt nikogo nie osądza, nie pyta, dlaczego tak a nie inaczej.
Co ja dostaję od moich "coachees"? Codzienną dawkę uśmiechu, serdeczność. Mini kurs języków różnych. Lekcję kultury i historii. To oni rozwijają we mnie nowy rodzaj wrażliwości. Są moimi oczami na tę część świata, której jeszcze nie odwiedziłam, której nie znam.
W mojej pracy wszyscy są równi. Niezależnie od tego, czy mówią po niemiecku, polsku, angielsku, czy ich językiem jest arabski, kurdyjski czy dari. Razem pijemy herbatę i razem stoimy w kolejce do mikrofali. Jesteśmy równi.
I tak właśnie wyobrażałam sobie integrację. Tak rozumiem solidarność społeczną. Tak wygląda społeczeństwo multikulturowe. I w takim społeczeństwie chcę żyć. Gdzie każdy jest mile widziany. Gdzie każdy jest równy. Niezależnie od tego, gdzie się urodził.
Komentarze
Prześlij komentarz