Przejdź do głównej zawartości

Czytanie to nieuleczalna choroba

Dzisiaj zamówiłam książkę, której wyczekiwałam od miesięcy... aż w końcu nastał dzień premiery i cieszę się, jak dziecko, że lada dzień do mnie dotrze.
Ale wiecie co? Łapię się na tym, że coraz częściej odkładam książkę na bok , bo "nie mam czasu"... bo "trzeba zrobić to i to....",  bo... "jakieś ważne sprawy". I trochę mnie to przeraża. Bo wydaje mi się, że żyję w sumie powoli. Często sprawiam sobie drobne przyjemności "nicnierobienia". Więc tego czasu powinno być wystarczająco dużo na to, by sobie spokojnie poczytać. A jednak mam mały spichlerz książek, które czekają na przeczytanie. Niekiedy sobie je układam, że na przykład... ta będzie następna, a potem jakoś się dzieje, że chwytam inną i okazuje się strzałem w dziesiątkę, a tamta leży i się kurzy.... czeka na lepsze czasy.


Kiedyś było inaczej


Z nostalgią wspominam czasy studenckie. Mimo że wówczas już pracowałam i byłam bardziej zmęczona, niż dziś, to okres wakacji letnich był czasem istnej uczty dla duszy. Wstawałam późno a czas siedzenia w łóżku przedłużał się jeszcze o kilka godzin, bo po śniadaniu wracałam po kołdrę z książką i niedopitą kawą i zatapiałam się w świecie, który roztaczała aktualna lektura. To był czas, kiedy czytałam autorów takich, jak Vargas Llosa, Carlos Fuentes, Cabrera Infante czy nawet Colette. Zatapiałam się w historii, siedząc w swoim łóżku na Batorego we Wrześni. Podróżowałam mentalnie i te chwile były tak do końca "moje".  Kiedy wychodziłam z łóżka o ... powiedzmy 12:00 czy 13:00, czułam się, jakbym miała za sobą rejs Amazonką...co najmniej. To był świetny czas...

Teraz w pociągu, chyba że WOW


Letnie wakacje to już mit. Nawyki się zmieniły, a przy tym również gust i tematyka, która mnie interesuje... inni autorzy, inny punkt ciężkości. Ale to normalne, myślę.  
Kilka dni temu jechałam pociągiem do Szczecina. Kilometrów mało, ale pociągiem - podróż życia. Wyczuwałam przygodę w powietrzu ;) Wzięłam ze sobą książkę, która czekała na zlitowanie i powiem Wam, że wciągnęła mnie totalnie... w jedną stronę połowa przeczytana, a że powrót był turbulentny i w nocy, to 3/4 pokonane... końcówka przede mną. I taka mnie naszła refleksja, że teraz szukam luk, przestrzeni, kiedy wezmę książkę do ręki, a wcześniej wystarczyło śniadanie i ciach! Wjeżdża ta czy inna pozycja. I trochę mnie to przeraża, że jakoś inaczej to wygląda. Bo to taki mój nałóg... bez książek nie da rady. 

Ten zapach


Uwielbiam zapach nowej książki. Ten moment, kiedy bierzesz ją w rękę i robisz "trrrrrrr...", kartkując ją i wciągając zapach z drukarni. Oczywiście radość jest znacznie większa, jeśli okazuje się, że treść jest też godna.
Ale to jest nieuleczalna choroba - książki kupuję w nadmiarze. Muszę mieć swoje. Muszą wylądować na półce.

Jak to wygląda u Was? Też tak macie? 
Jeśli chcecie podzielić się odczuciami w tym temacie, bardzo się ucieszę!
A jeśli macie ciekawe tytuły to polecenia - czekam niecierpliwie ;) 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O przywiązaniu i ryzyku

Czasami w życiu jest tak, że trzeba podjąć decyzję, która zaważy na całym naszym życiu. Czasami jest to decyzja bardzo trudna. Wymagająca dużych zmian. Wymagająca odwagi. Niezależnie od tematu... to może być nasz związek, który tkwi w martwym punkcie, to może być nowa przyszłość zawodowa, która wymaga „rzucenia się na matę” - cytując „Ojca Chrzestnego”. To każda decyzja, która wymaga od nas poświęcenia się lub ryzyka bez gwarancji sukcesu. Każdy, kto stanął przed takim wyzwaniem wie, że nie jest to łatwe. I że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, co jest właściwe. Gdy nadchodzi zmiana... Każdy, kto nosi się z zamiarem zmiany, jakkolwiek pojętej, ale zmiany, ma w sobie tę iskrę, która mówi, że coś jest nie tak. Że coś trzeba zmienić. Jeśli człowiek marzy o zmianie, to znaczy, że nie jest w obecnym stanie do końca szczęśliwy. Ale czy tej zmiany dokona, zależy tylko on niego... Zmiana. Opuszczenie bezpiecznego portu, czy sfery komfortu, jakkolwiek to nazwać, nie jest łatwe. To podróż w

Co daje mi energię, czyli kilka słów o pracy.

  Praca z osobami z biografią migracyjną jest najwspanialszą rzeczą, która w ostatnich latach mogła mi się przytrafić. Jako, że sama jestem emigrantką, czuję się mocno związana z osobami, którymi się opiekuję. Rozumiem ich obawy, trudności, z którymi muszą się na co dzień mierzyć. Sama z wieloma się musiałam zmierzyć. Mój wyjazd do Niemiec był jednak świadomą decyzją – moją osobistą decyzją- niewymuszoną przez inne okoliczności losu. Większość moich ludzi przyjechała do Niemiec dlatego, że nie miała innego wyboru. Prześladowania polityczne, zagrożenie życia, wojna, prześladowania religijne, skrajna bieda. Niemcy stały się ich bezpiecznym portem, w którym mogą w miarę spokojnie żyć. W którym mają dach nad głową i noce wolne od bombardowań. Ochronę prawną. Zakaz przemocy fizycznej. Zawsze, gdy witam nową grupę lub poznają nową osobę, która zjawia się u mnie na doradztwie, mówię, że pochodzę z Polski. Że tak, jak i oni jestem osobą, która w Niemczech musiała zbudować swoje życie od nowa.

Praca w Niemczech - jak zacząć?

  Jeśli postanowiłeś przeprowadzić się do Niemiec lub o tym rozmyślasz, powinieneś się do tego dobrze przygotować, a przede wszystkim rozeznać, jakie masz szanse, by znaleźć pracę w swoim zawodzie ora z o czym powiniene ś wie dzieć. Kwalifikacje Jeśli chcesz pracować w swoim zawodzie, ukończyłeś studia w tym kierunku, być może masz już także doświadczenie - tacy kandydaci są poszukiwani! Już jesteś na wspaniałej pozycji startowej, Ale... Wszystkie dyplomy, które posiadasz, wszystkie dokumenty poświadczające kwalifikacje muszą zostać najpierw przetłumaczone na język niemiecki. Jeśli chcesz, by Twoje kwalifikacje zostały tutaj uznane, możesz zgłosić się do IHK. Uzyskasz tam darmową poradę co do możliwości, a jeśli już masz przetłumaczone dokumenty na język niemiecki i potrzebujesz poświadczenia notarialnego kopii tychże dokumentów, w IHK możesz to zrobić bezpłatnie. W zależności od zawodu, który wykonujesz, podmiot odpowiedzialny za nostryfikację będzie inny. Również w zależnoś